Z melodię i piosenką dookoła świata

W latach pięćdziesiątych, kiedy Polskie Radio było drętwe i smutne w każdym dźwięku swoich audycji, tytuł „Z melodią i piosenką dookoła świata” zapowiadał koncert-monstrum, przypominający senne fantasmagorie pijanego obieżyświata: kubańska rumba sąsiadowała z rumuńską horą, przebojowi Pod mostami Paryża towarzyszyło amerykańskie Ec- słasy Tango, zapowiedziane jako… utwór prosto z Argentyny. Nawet słuchacz o wątpliwym guście i ubogiej znajomości tematu szybko orientował się, że „coś tu nie jest tak”: nagrania wyjmowano z archiwalnych szaf na chybił trafił (w Radiu zwykło się mówić, że „spod dużego palca”).
Wspominam o tych niesławnych czasach, w naszej znajomości muzyki rozrywkowej zostawiły one bowiem wyraźny ślad: nadal niewiele wiemy o życiu muzycznym krajów innych niż Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, mylimy tytuły, osoby, daty, a przede wszystkim kraje. Ten rozdział ma na celu otwarcie uszu polskiego melomana na muzykę rozrywkową tworzoną i wykonywaną „gdzie indziej”. Przypomina to, co wiemy, prostuje powszechne błędy, niestety — nie wyjaśnia wszystkiego. Nie wyjaśnia, bo i nie może; i tak objętość tego rozdziału znacznie przerosła zamierzenia i wyobrażenia autora. W wędrówce „z melodią i piosenką dookoła świata” przyjąłem najprostszą marszrutę: z Europy w świat, od krajów najbliższych nam (tradycjami nie tylko muzycznymi) w stronę „białych plam” na muzycznej mapie świata. Mam nadzieję, że mnogość faktów nie zmęczy czytelnika: to po prostu historia, której nie sposób opowiedzieć inaczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *