O jego śmierci Rosjanie dowiedzieli się przypadkowo
Ukradkiem: 25 lipca 1980 r. pierwsze strony gazet były zarezerwowane dla wojny afgań- skiej, przygotowań do moskiewskiej Olimpiady, programowego bojkotu Zachodu — kogo więc mogła zainteresować wiadomość, że oto zmarł największy radziecki bard? Dopiero „głasnost”’, i „pieriestrojka” w Związku Radzieckim w drugiej połowie lat osiemdziesiątych przyniosły opamiętanie. Pięćdziesięciolecie urodzin artysty świętowano mnóstwem wywiadów (m.in. z Mariną Vlady), wspomnień (Robert Rożdiestwienski, dokumentalne filmy telewizyjne), okazjonalnych prezentacji dorobku artysty (m.in. przeboje Alpinistka, Mariuszka, Zbawcie nasze dusze, Rozpal mi w łaźni, gosposiu, Piosenka o nutach, Rozstrzelanie górskiego echa) oraz obietnic i zapowiedzi (trzytomowy zbiór pieśni i wierszy, wielowolu- minowa antologia jego nagrań). Lepiej późno niż wcale? Chyba nie. Talenty rodzą się na kamieniu, niestety — dużo rzadziej niż chcielibyśmy tego. Drugi radziecki Okudżawa nie narodzi się tak prędko. „Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego — wspomina Bułat Okudżawa. On, tak jak i ja, pisał i śpiewał swoje wiersze. Potykaliśmy się, ale przeżywaliśmy wszystko inaczej. Wysocki był człowiekiem niespokojnym, pełnym temperamentu, a ja miękkim i cichym. On w swoich wierszach wyszydzał i wykpiwał, a ja podkpiwałem. Był ogromnie popularny, znany w kraju i za granicą . A tak zwana sława… podobno przychodzi za późno. No cóż… sława to w ogóle rzecz pośmiertna”.