Bezmyślność lat osiemdziesiątych
Bo też początek lat osiemdziesiątych w węgierskim światku rockowym przyniósł zmiany ilościowe — nie jakościowe. Okrzyczana jako punk-rockowa, grupa Beatrice okazała się w sumie bezstylowa, bezmyślnie mieszając w swej muzyce kankana i blues, hungaro-folk i nową falę (new Wave). V’Moto-Rock, tak jak potrafił, kontynuował brzmienie z lat siedemdziesiątych zespołów lllés i Bergendy. Znana w Polsce grupa East trochę późno zachłysnęła się rockiem tria Emerson, Lake and Palmer, szeroką ręką czerpiąc też z dorobku (cytaty, cytaty!) Yes i Tangerine Dream. Hobo Blues Band wziął na swój „warsztat” dawnych The Doors, śpiewając ich największe przeboje z węgierskimi tekstami. Arcypopularny, chętnie bowiem „kupowany” przez publiczność, stał się pastisz muzyczny w wykonaniu R-Go, Dolly Roll i KFT, często przekształcając się w klownadę estradową, groteskę, muzyczną zgrywę. Równie modny hard-rock Karthagó (kontynuacja Corviny), Dinamitu (naśladownictwo brytyjskiej Rainbow) i P. Boxu („dziecko” P. Mobilu). Pozornie obfitość. W rzeczywistości — eklektyzm, wręcz bezstylowość. Czwarty okres węgierskiego rocka zakończył się w 1983 r. Dziesiątkę najpopularniejszych zespołów tworzyły wówczas: East, Edda, Hobo Blues Band, Karthagó, Koral, Locomotiv GT, Omega, P. Box, P. Mobil i V’Moto-Rock. W następnym roku rozpoczął się okres piąty, trwający do dziś. Czym się charakteryzuje? Wiesław Królikowski: „Nadal powstaje na węgierskich estradach rockowych dużo niezłej muzyki użytkowej, ale brak nowych, twórczych indywidualności. Inwencja melodyczna nie wykracza poza to, co można było usłyszeć przed laty. Zamiłowanie do pastiszu i udziwnień wykonawczych czy aranżacyjnych, dostrzegalne u niektórych wykonawców, nabiera w tym kontekście przykrej dwuznaczności. Brak nowego, naprawdę interesującego odczytania węgierskiej tradycji muzycznej i brak ciekawych, własnych interpretacji tradycji rockowej”.