Uboczna działalność
Natomiast mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że środki uzyskane z tej „ubocznej działalności” pozwalały wówczas kompozytorowi uprawiać własne poletko doświadczalne. Były to żmudne studia zmierzające do wypracowania indywidualnego języka muzycznego. Wprawdzie szkice te nie oblekały się jeszcze w konkretny kształt, bowiem kompozycje odbiegające od ówczesnej urzędowej estetyki socrealistycznej i tak nie miałyby żadnych szans na wykonanie publiczne czy też wydanie drukiem, ale później odezwą się one w takich partyturach jak Pieśni do słów K. Iłłakowiczówny (1950), w Muzyce żałobnej na orkiestrę smyczkową (1958), a nawet jeszcze w Preludiach (1958—1963). Mała suita, w założeniu — jak powiedzieliśmy — „funkcjonalna”, także zresztą stanowiła ogniwo pewnej linii ewolucyjnej, może bocznej, lecz na swój sposób ważnej. Poprzedziło ją 12 Melodii ludowych na fortepian (1945) i 20 Kolęd polskich na głos z fortepianem (1946), miała też swoją kontynuację w Tryptyku śląskim do tekstów ludowych na sopran orkiestrę symfoniczną (1951), tudzież w 5 Bukolikach na fortepian z 1952 roku. Sam Lutosławski był zresztą na pewno świadom, że ten styl transformacji folkloru środkami współczesnej techniki kompozytorskiej może się w przyszłości przydać w jakimś przedsięwzięciu na większą skalę, bo owa skromna w założeniu linia znalazła swe definitywne zakończenie, a zarazem ukoronowanie, w utworze autonomicznym, o najwyższych już artystycznych ambicjach, poczętym przez Lutosławskiego z własnego popędu twórczego. Był to Koncert na orkiestrą z 1954 roku, jego arcydzieło, a zarazem najważniejsza pozycja muzyki symfonicznej pierwszego powojennego dziesięciolecia muzyki polskiej.