Plaisir d’amour
Drogi sławy bywają kręte i zawiłe. Czasem popularny kompozytor wspiera swym nazwiskiem mniej znany utwór, innym znów razem jeden jedyny utwór przypomina o istnieniu autora. Tak jest właśnie z powszechnie łubianą romanzą Plaisir d’amour.
Kompozytor tego utworu nie ma nic wspólnego z czcigodnym mistrzem z Bolonii, nauczycielem Mozarta, księdzem Giovannim Battistą Martinim (1706—1784). Jest to kompozytor o 35 lat młodszy, który był rodowitym Niemcem, synem pastora z Freystadt w Górnym Palatynacie, i nazywał się Johann Paul Aegidius Martin. Przez pewien czas podszywał się pod szlacheckie nazwisko von Schwarzenberg, potem zaś, osiadłszy w Paryżu, dla odmiany zitalianizował swoje nazwisko rodowe na Martini. Francuzi, dla odróżnienia go od wspomnianego wyżej włoskiego mistrza, zwali go Martini il Tedesco (Martini-N iemiec). Jest w jego życiorysie małe polonicum. Otóż pierwsze swoje zagraniczne lata: 1761—1766 Martin spędził w Lunéville jako nadworny müzyk byłego króla Polski, a wówczas udzielnego księcia Lotaryngii, Stanisława Leszczyńskiego. Dopiero po śmierci tego mądrego i łaskawego, przez wszystkich poddanych opłakanego monarchy przeniósł się do stolicy Francji.