Menuet
W Paderewskim obudził się duch przekory. Po powrocie do domu zasiadł do fortepianu i zaimprowizował menueta w stylu klasycznym. Następnego wieczora wybrał się znów do Chałubińskiego i znów zastał tam redaktora Świętochowskiego. Kiedy, zgodnie z tradycją, zaczęli go prosić o Mozarta, zagrał im… własnego menueta, wprawiając obu słuchaczy w stan absolutnego upojenia. Po ostatnim akordzie Chałubiński zerwał się z fotela i zawołał: Niech pan sam przyzna, że nie ma dziś na świe- cie kompozytora, który umiałby napisać coś równie pięknego! Wówczas Paderewski przyznał się do żartu. Efekt był ponoć piorunujący. Żart przeminął, a menuet pozostał i niebawem zyskał ogromną popularność. Słuchacze całego świata starali, się na koncertach Paderewskiego wymusić oklaskami bisy, wiadomo było bowiem powszechnie, że mistrz grywa na bis właśnie Menueta G-dur. Kiedyś sfilmowano nawet Paderewskiego, już w ostatnim okresie jego życia, grającego ten utwór, co autor, jeszcze jako dziecię przy piersi, oczywiście przed wojną, na własne oczy w kinie