Co w tym składzie supergrupy uderza dziś?
Jej aktualność! Węgierski beat stał się węgierskim rockiem, przeszedł drugi i trzeci okres rozwoju, wkrótce wkroczył w okres czwarty i… trudno dziś wybrać i typować inaczej. Kobór w dalszym ciągu jest najlepszym wokalistą, choć groźnego konkurenta ma w Sśndorze Rśveszu z Piramisa (byłym soliście Genera- lu). Pierwszy gitarzysta? Przez długi czas był nim Tamśs Barta z LGT; jego exodus z kraju pozwolił Molnśrowi znowu stanąć na najwyższym podium. Benkó po reorganizacji Omegi szybko stał się najlepszym organistą, w tej dziedzinie jednak konkurencja jest silna: wcale nie gorsi odeń są Gśbor Presser z LGT oraz Gyula Papp — kolejno z Mini, Skorpió i Di- namitu. Pierwszeństwo wśród basistów Frenreisz musi podzielić z Lajo- sem Somem, liderem Piramisa. Odkąd Laux opuścił kraj, nie ma wśród węgierskich rockmanów najlepszego perkusisty. Wydawałoby się, że niewzruszonej konstytucji i żelaznego zdrowia, a przecież w połowie 1973 r. węgierski rock zaczął zdradzać symptomy choroby dziwnie znajomej: czołowe, stojące u szczytu popularności zespoły rozpadały się jeden po drugim i w rejestrze tych „naj” pozostały właściwie tylko trzy — Locomotiv GT, Generśl i Omega, każdy reprezentujący inną odmianę rocka (rock and roil, disco-rock i hard-rock). Sprawa jest prosta do wyjaśnienia: oto zaczął się trzeci okres węgierskiego rocka. Tak, jak dwa poprzednie, również i ten obfitował w przetasowania personalne zespołów i znaczące zmiany — rozwiązywanie starych, zakładanie nowych, albo przekształcanie się jednych w drugie. Także teraz motorem tych poczynań był Frenreisz.