Młode pokolenie muzyków
Jakkolwiek jednak młode by było kolejne pokolenie muzyczne, przecież zawsze przyznaje się ono do pokrewieństwa artystycznego i duchowego z Frankiem Wedekindem i Joachimem Ringelnatzem, chętnie czerpie z muzyki Friedricha Hollaendera i Hansa Eislera, niezmiennie chwaląc autora Ericha Weinerta i wykonawcę Ernsta Buscha. Ten ostatni wraz z Heleną Weigel i Reginą Lutz nagrał dla Eterny (firmy fonograficznej współpracującej z Amigą) piosenki z Brechtowskiej Matki Courage i jej dzieci. Klasą samą dla siebie jest bez wątpienia Gisela May (ur. 1924), dobrze znana również w RFN ze swych występów, programów telewizyjnych i nagrań płytowych. Urodzona w Wetzlar, kształcona muzycznie w Lipsku, zdobyła uznanie występami w Dreźnie, Görlitz, Lipsku i Schweri- nie. Sławę przyniosła jej praca w berlińskim Deutsche Theater (od 1951 r.). Zdolna aktorka, May „wyspecjalizowała się” w interpretacji pieśni, songów i ballad, śpiewając zrazu Kästnera i Kerra, później sięgając po pieśni Giny Presgott i Gerry Wolffa, Manfreda Kruga i Very Oelschlegel.
Podobnej proweniencji jest Horst Schulze, który debiutował na deskach scenicznych, później występował w operetkach i musicalach (m.in. w My Fair Lady), żeby najwyższe uznanie publiczności zdobyć za longplay Horst Schulze śpiewa Gerda Natschinskiego. Ten ostatni jest doskonałym kompozytorem (także filmowym i musicalowym: Mein Freund Bunburyz 1964 r. to jego sceniczna wizytówka) i dyrygentem. Jego Róża była czerwona (Die Rose war rot, z tekstem Jürgena Dergenhardta) zdobyła Nagrodę Dziennikarzy na festiwalu sopockim w 1966 r., w wykonaniu Gerry Wolffa. Grono pieśniarzy i piosenkarzy powiększyło się w latach sześćdziesiątych o Jessy Rameik, Ursulę Birr, Marianne Wünscher, Roberta Stef- fana, Reinera Schönego i Barbarę Kellerbauer. Jedynym, który śpiewa zawodowo do dziś, i to z niezmiennym powodzeniem, jest Frank Schöbel.