Na fali mej pamięci
Radziecki rock to także działalność wielu pojedynczych osób — animatorów życia muzycznego. Trudno określić ich status, funkcję i zadania. Ot, ludzie zdolni, chłonni, z otwartymi głowami. Jedni dotąd występowali samodzielnie, jako ekscentryczni wykonawcy własnych „niezwyczajnych” piosenek. Inni organizowali zespoły jedne po drugich, wszystkie zarażając chęcią twórczego działania. Jeszcze inni pracowali nad cyklem utworów, suitą, większą całością, do nagrania której organizowali supergrupę- -efemerydę. Trzy takie postaci są szczególnie znaczące w radzieckim rocku. To Gradski, Antonow i Tuchmanow. Aleksandr Borisowicz Gradski (urodzony 3 listopada 1949 w Ko- piejsku) wychował się na muzyce Robertina Lorettiego, podobnie jak on był uważany za „cudowne dziecko”, na szczęście — nie zrobił takiej kariery. Miał 16 lat, gdy po raz pierwszy usłyszał muzykę The Beatles, która jak twierdzi — „owładnęła nim całkowicie”, każąc poświęcić się beatowi. Chłonny jak gąbka, Gradski „przesiąka Beatlesami”, z zapałem słucha innych angielskich grup beatowych, wreszcie w 1965 r. organizuje kwartet Słowianie (na wzór i podobieństwo… The Rolling Stones). Niestety, jego anglosaski repertuar nie przynosi zadowolenia ani wykonawcy, ani publiczności. W 1967 r. Gradski współpracuje z grupą Skify (odpowiednik The Ventures i The Shadows), wkrótce organizuje Skomoro- chy, które w manierze Beatlesowskiej próbują lansować ubitowioną poezję klasyczną, m.in. Roberta Burnsa. Te niecodzienne, jak na ówczesne mody i zwyczaje, zainteresowania staną się z czasem „znakiem fabrycznym” muzyki Gradskiego.