Tytuły, nazwiska, liczby
Póki co — ma Słowacja historię swego życia muzycznego, spisaną przez Laco Śoltysa. Pasjonująca to historia, a wynika z niej, że rozwojowi i popularyzacji muzyki w tym kraju druga wojna światowa nie przeszkodziła, słowackiej piosenki nie zniszczyła. W 1937 r. istniało na Słowacji 28 amatorskich chórów, w 1946 — już 346. Przed wojną działało tam 50 zespołów instrumentalnych, po wyzwoleniu — 315. Orkiestr tanecznych miała Słowacja w 1937 r. (prawie wyłącznie w Bratysławie) dwadzieścia, 9 lat później występowało ich 205. Już w 1944 r. wydano tu 150000 płyt, co było liczbą rekordową. Ten rok był dla muzyki rozrywkowej w republice ważny i znaczący: rozpoczął tzw. erę słowackich tang. Ckliwe, sentymentalne, liryczne i melancholijne piosenki śpiewano tam od dawna, triumfy na koncertach święciło legendarne tango argentyńskie Ole Guapa Malando, niemieckie Nie płacz za mną von Stettena, Podaruj mi uśmiech, Mario Dennecha. Takiej jednak popularności jak Nieskończenie piękna, nie miał dotąd żaden utwór. Ten przebój roku 1944 był dziełem spółki kompozytorskiej Du- sik-Braxatoris. Nie ona jednak nadawała w tym czasie styl słowackiej muzyce rozrywkowej. Twórcą numer 1 był dr Robert Hrebenär, założyciel pierwszej po wojnie orkiestry tanecznej, jeden z pierwszych słowackich saksofonistów, kompozytor 160 utworów, z tangiem Na dole Vähy, W drodze do domu (1945) i O czym serce milczy (rok później) na czele. Zakochany w tangu, Hrebenär propagował także muzykę swingową, był energicznym organizatorem życia kulturalnego. To jemu zawdzięczają swój rozwój liczne wydawnictwa muzyczne, przed wojną działające bardzo prężnie: takie np. bratysławskie wydawnictwo Stożyckiego wydało w okresie 1934—41 ponad 180 tysięcy tytułów! Te działające podczas wojny, na ogół krótko, bo w ciągu roku, dwu — zamknęły swój bilans najwyżej kilkudziesięcioma pozycjami. Wojna, a później powstanie uniemożliwiły dalszą ich działalność.