Ckib w pustkowie osiedlu

Gdyby szukać kraju najbogatszego w tradycje muzyczne, służącego swoją muzyką (nie zawsze ludową!) kompozytorom i słuchaczom całego świata — bez wahania wskazałbym Związek Radziecki. Ojczyznę Rachmaninowa i Borodina, Czajkowskiego i Rimskiego-Korsakowa, Kalinki i Katiuszy, Oczu czarnych i Podmoskiewskich wieczorów, Wertyńskiego i Okudżawy. Moda na „rosyjskość” w muzyce rozrywkowej wydaje się być wieczna. Związek Radziecki wprost kusi mocarstwa fonograficzne jako rynek zbytu (muzyka rockowa i jazz), a przede wszystkim źródło najwspanialszej muzyki (własne nagrania muzyki poważnej i cerkiewnej). Od wielu lat działa firma płytowa Melodia, w majestacie prawa autorskiego WAAP zawiera transakcje międzynarodowe, milionowym nakładom płyt gramofonowych towarzyszą milionowe zyski z udziału w międzynarodowym show-biznesie, a przecież Związek Radziecki ciągle wydaje się być krajem o nie wykorzystanych możliwościach w dziedzinie szeroko rozumianej muzyki. Dawno, czyli jeszcze przed Rewolucją Październikową. Na ogół „dawno” oznacza wiek XIX oraz Petersburg, gdzie żyli i działali dwaj wspaniali kompozytorzy muzyki poważnej — tej wszakże, która dziś wydaje się wyjątkowo rozrywkowa: Aleksander Porfirjewicz Borodin (1833—87) i Piotr Iljicz Czajkowski (1840—93). Najsłynniejszym dziełem tego pierwszego jest opera Kniaź Igor (początek pracy w 1869 r.), z której Tańce połowieckie, w 1879 r. wykonane jako utwór na orkiestrę, posłużyły Amerykaninowi George’owi Forrestowi do stworzenia musicalu Kis- met, o czym będzie mowa dalej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *